8 stycznia 2012

Jak dyskutować - praktyczny poradnik

Filmy. Muzyka. Prawo. Aborcja, religia, scena polityczna. Nawet moda. Praktycznie każdy temat może dać początek zagorzałej dyskusji. Niestety, poruszenie każdego z tych tematów może też doprowadzić do zagorzałej kłótni. Niektórzy ludzie są wręcz przekonani, że zaczynanie dyskusji w towarzystwie jest socjalnym faux pas, gdyż niewątpliwie doprowadzi to do wzajemnych wyzwisk i podziałów. A wszystko sprowadza się przecież do umiejętności dyskutowania oraz otwartości na cudze przekonania.

Odpowiednio przeprowadzona polemika to niesamowita okazja do wymiany poglądów, nauczenia się czegoś nowego, bądź przekazania swojej wiedzy innym. W założeniach sprawdzająca się świetnie, niestety często nie jest w stanie udźwignąć ciężaru pierwiastka ludzkiego. Każdy z nas był świadkiem, a zapewne i uczestnikiem, niejednej dyskusji, która przerodziła się w tyradę osobistych przytyków, często niezwiązanych z pierwotnym tematem rozmowy. W najlepszym wypadku obie strony podziękowały sobie za wymianę opinii, nie wykazując jednak przy tym żadnych oznak, wskazujących na choćby niewielką zmianę zdania. Niezwykle rzadkim zjawiskiem jest przyznanie się do popełnionych błędów w rozumowaniu choćby jednej osoby, nie mówiąc już o zmianie zdania w trakcie, bądź po zakończeniu rozmowy. Bardzo łatwo odnieść wrażenie, że taki rodzaj wymiany opinii nie ma sensu, a służy jedynie za sposób do zaprezentowania umysłowej siły uczestników; swoistą arenę intelektualną, będącą idealnym miejscem do wyeksponowania swojej wiedzy i wyższości nad „przeciwnikiem”. Istnieją jednak sposoby na przeprowadzenie udanej dyskusji, która w konkluzji przyniesie oczekiwane rezultaty.

Główną przyczyną tak wielu nieudanych prób wymiany poglądów jest niezrozumienie podstawowych zasad dyskusji. „Zaraz, zaraz, sugerujesz, że zwykła rozmowa powinna być obwarowana odgórnie narzuconymi zasadami? Przecież to niedorzeczne, nie potrzebujemy zasad żeby ze sobą rozmawiać!”. Nikt nie mówi, że potrzebujemy zasad do zwykłej rozmowy. Haczyk ujawnia się, kiedy uświadomimy sobie, że rozpoczynając dyskurs na wybrany temat wychodzimy poza ramy standardowego dialogu – teraz dążymy do wspólnego celu, jakim jest zrozumienie danej kwestii poprzez wymianę poglądów. A jako, że możemy mieć odmienne zdania, wprowadzenie regulacji stanowczo ułatwia ten proces i obniża szansę na to, że pozabijamy się w jego trakcie.

„Moja racja jest mojsza niż Twojsza, że właśnie MOJA RACJA JEST RACJA NAJMOJSZA!”
 
Postarałem się zebrać kilka zasad/porad, które uważam za kluczowe przy prowadzeniu dyskusji na dowolny temat – od muzyki czy filmu, po kwestie aborcji czy kary śmierci. Nie z wszystkimi musicie się zgadzać, a może nawet uznacie je za całkowite przeciwieństwo dobrych praktyk. W każdym wypadku zapraszam do komentarzy pod artykułem, nikt nie powiedział, że nie można podyskutować o dyskusjach :)

Zasada nr 1 – Staraj się zrozumieć pozycję drugiej strony, nie wygrywać wojnę na argumenty. Podejdź do dyskusji ze szczerą motywacją.
Bardzo powszechne jest postrzeganie osoby, która odrzuci swoje pierwotne stanowisko, jako przegranej. Osoba, która została przy swoim, naturalnie, zostaje zwycięzcą. Takie nastawienie kłóci się jednak z główną ideą dyskusji – wymianą poglądów. Tak długo jak obie strony nie zdadzą sobie sprawy z tego, że nie są dla siebie przeciwnikami, tak długo zachowane zostanie (błędne) przekonanie o zwycięzcach i przegranych. Celem dyskutowania nie jest przekonanie kogoś do swojego zdania – łatwo zauważyć, że gdy obie strony przyjmą taką postawę, nikt się niczego nie nauczy. Dopiero nastawiając się na możliwość nauki oraz korekcji własnych przekonań możemy odnieść korzyści z takiej rozmowy. Zamknięcie się na argumenty drugiej strony i „atakowanie żeby pokonać” to nie dyskusja a zwykła kłótnia.

Zasada nr 2 – Argumentuj swoje poglądy. Bądź gotowy odrzucić własne argumenty / przekonania, jeżeli zostały obalone.
Argumenty są kluczową częścią dyskusji. Bez nich wyrażanie naszych opinii jest bezwartościowe. Jeżeli nie potrafisz podać racjonalnego uzasadnienia dla swojej pozycji, wstrzymaj się z ogłaszaniem jej światu. Poznaj temat dokładniej i wróć do rozmowy, kiedy będziesz w stanie wytłumaczyć, dlaczego uważasz, że masz rację. Postaraj się przy tym unikać typowych błędów poznawczych – jeżeli Twój argument zdradza pokrewieństwo z jedną z zamieszczonych na liście pozycji, powinieneś przestać go używać. Uzasadnienia oparte na znanych błędach w ludzkim rozumowaniu z założenia są bezwartościowe, warto więc upewnić się czy Twoje zdanie nie ma swoich korzeni w błędnej logice (najciekawsze, moim zdaniem, błędy poznawcze opiszę szerzej w następnym artykule).
Twoje poglądy mogą również wywodzić się z braku bądź posiadania nieprawdziwych informacji – musisz być gotowy zmienić swoją pozycję w świetle nowo zdobytej wiedzy. Upieranie się przy swoich racjach pomimo oczywistego obalenia naszych argumentów dowodami empirycznymi bądź logicznymi to nie oznaka asertywności a głupoty.

Zasada nr 3 – Trzymaj się zasad logiki i rozsądku. Nie odrzucaj udowodnionych tez, dlatego, że przeczą Twoim dotychczasowym przekonaniom.
To jedna z zasad, która wydaje się być oczywista, jednak nadzwyczaj często jest pierwszą, która zostaje złamana, gdy zostaniemy przyparci do muru. Żeby nikogo nie zanudzać wymienię tylko dwie z reguł, których przestrzeganie jest niezbędnym minimum, jeżeli chcemy być traktowani jako poważny dyskutant.

- Ciężar dowodu ciąży na autorze danej tezy. To zdaje się być dość często pomijaną kwestią. Twierdzenie nie może być brane pod uwagę, jeżeli jej autor nie przytoczy argumentów świadczących o jego prawdziwości. Jeżeli każdy z potencjalnych dowodów zostanie obalony, empirycznie bądź logicznie, teza uznawana jest za nieprawdziwą. Wygłaszanie opinii i wymaganie jej obalenia od strony przeciwnej nie jest dozwoloną taktyką w racjonalnej dyskusji. Stosując takie podejście możemy „udowodnić” praktycznie wszystko: „Umiem latać gdy nikt nie patrzy, udowodnij mi, że nie mam racji”.

- Prostsze rozwiązania mają przewagę nad skomplikowanymi pomysłami. Rozumowanie znane też jako Brzytwa Ockhama. Można też określić je w następujący sposób: nie należy wprowadzać dodatkowych czynników, jeżeli aktualne są wystarczające dla opisania problemu. Prostym przykładem jest tu teza o nadzorowaniu ewolucji przez wyższy, nadnaturalny byt:  jesteśmy w stanie udowodnić w jaki sposób organizmy, bez żadnej pomocy z zewnątrz, rozwinęły się z organizmów jednokomórkowych do obecnej postaci. Teoria ewolucji doskonale tłumaczy obecny stan natury, tak więc dodanie dodatkowego czynnika, nadnaturalnego stwórcy, nie jest potrzebne do zrozumienia tej kwestii, a wprowadza jedynie dodatkowe komplikacje. Stosując zasadę Brzytwy Ockhama, jesteśmy zmuszeni odrzucić więc tezę o zewnętrznym nadzorze ewolucji.

Podobny los spotkał teorię geocentryczną, która, w przeciwieństwie do prostszej teorii heliocentrycznej, wymagała od planet całej gamy dziwnych i niestandardowych zachowań.
 
Zasada nr 4 – Nie zabieraj głosu, jeśli nie masz odpowiedniej wiedzy w danym obszarze a.k.a. „Nic na ten temat nie wiem, więc chętnie się wypowiem”.
Tendencja do łamania ten zasady wynika pośrednio z dość powszechnych nacisków na posiadanie własnego zdania na każdy możliwy temat (wspominałem o tym w artykule Manipulacja). „Nie mam zdania” tłumaczone jest na „jestem niezdecydowany; nie potrafię sformułować własnej opinii”. W strachu przed takim zaszufladkowaniem, często opowiadamy się po którejś ze stron, mimo że nie jesteśmy w stanie przytoczyć żadnych sensownych argumentów. Wynika to także z naszej wrodzonej potrzeby do „wiedzenia”, gdyż to, co nieznane napawa nas strachem i niepewnością (bardzo ciekawie opisuje to zjawisko Neil deGrasse Tyson, gdy zostaje zapytany o wiarę w odwiedziny Obcych – interesujący nas fragment kończy się w 57:25, choć szczerze polecam dotrwać do końca wypowiedzi, ok. 1:06:00).
Rozwiązaniem w takim wypadku najczęściej jest bierne przysłuchiwanie się cudzej dyskusji i próba oceny, kto ma więcej racji i sensowniejsze argumenty. Najlepiej jednak zgłębić interesujący nas temat samemu, korzystając z książek bądź dobrodziejstw internetu (zwykły YouTube wypełniony jest tysiącami godzin wartościowych materiałów edukacyjnych na wszelakie tematy, sprawiając, że nauka staje się mniej nudna niż wielogodzinne ślęczenie nad książkami). Nie jesteśmy narażeni na kompromitację, luzują się więc też pewne zawory w umyśle, trzymające nas przy dotychczasowych przekonaniach, pomimo obalenia naszych argumentów.

Znalazłoby się jeszcze sporo zasad, których wypada przestrzegać podchodząc do dyskusji (jak np. nie skakanie między argumentami jeżeli porzednie nie zostały do końca omówione, brak sprowadzania rozmowy na tory osobiste itp.), myślę jednak, że poruszyłem te, z którymi najczęściej się borykamy, starając się przy tym utrzymać artykuł we w miarę rozsądnej długości. Na zakończenie warto dodać, że brak przyznania się do błędu którejkolwiek ze stron wcale nie oznacza, że rozmowa była całkowicie pozbawiona sensu. Bardzo często ścierając się z odmienną opinią zostaje w nas ziarnko niepewności, pomimo że nie uznajemy cudzych racji. To „ziarnko” może nas zaprowadzić do dalszego zgłębienia tematu, a następnie do odkrycia zupełnie innej strony medalu – w komfortowym środowisku, przed książką, gdzie nie będzie nikogo, kto mógłby nam zarzucić (bzdurnie zresztą) brak asertywności.

tash

PS. Źródła zdjęć: 1#, 2#

5 komentarzy:

  1. musiałeś nieźle się wysilić, skoro post pisałeś cały rok.

    //Głośny

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście wynika z tego zagorzała dyskusja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od razu Rzym zbudowano ;) Btw. nowe artykuły w założeniu są teraz co weekend ale w tę środę mam egzamin dyplomowy więc powiedzmy, że priorytety trochę nie te ;) Na przyszłość postaram się zawsze mieć coś w zanadrzu na tę okazję, póki co pozostaje poczekać do następnego weekendu :)

      Usuń
  3. Co weekend artykuły!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo! artykuł bardzo ciekawy i wiele osób powinno wziąć sobie te rady do serca, bardzo ułatwią życie dyskutantom(tak na marginesie cytat: "teza o nadzorowaniu ewolucji przez wyższy, nadnaturalny byt: jesteśmy w stanie udowodnić w jaki sposób organizmy, bez żadnej pomocy z zewnątrz, rozwinęły się z organizmów jednokomórkowych do obecnej postaci. Teoria ewolucji doskonale tłumaczy obecny stan natury, tak więc dodanie dodatkowego czynnika, nadnaturalnego stwórcy, nie jest potrzebne do zrozumienia tej kwestii, a wprowadza jedynie dodatkowe komplikacje." jest dla mnie nie jasny. Na jakiej podstawie twierdzisz, że "jesteśmy w stanie udowodnić w jaki sposób organizmy, bez żadnej pomocy z zewnątrz, rozwinęły się z organizmów jednokomórkowych do obecnej postaci"? Kto udowodnił doświadczalnie przejście ewolucyjne z postaci niższej w wyższą? Nigdy o takich dowodach nie słyszałam. Natomiast słyszałam o wielu teoriach, które po latach zastąpione zostają nowymi teoriami obalajacymi poprzednie (wspomnę chociażby o teorii atomu wg Bohra, która podobno była udowodniona, a jednak po latach odrzucona). Sądzę, że nauka dyskutowania powinna być obowiązkowa juz w podstawówce. Jednak nikt zbyt ochoczo nie kwapi rozwijać dziecięcych umysłów. A szkoda. Jeszcze raz gratuluję

    OdpowiedzUsuń