26 grudnia 2010

Manipulacja

"Manipulacja 
1. wykonywanie precyzyjnych czynności ręcznie lub za pomocą narzędzia trzymanego w ręku;
2. wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania"
źródło: sjp.pwn.pl

Jeżeli w miarę intensywnie przeglądasz tzw. niezależne media na pewno nie raz zetknąłeś się z tym określeniem. "Gazety manipulują faktami", "telewizja kłamie", a "politycy kłamią i manipulują faktami". Można się zgadzać z tymi stwierdzeniami, można je też negować, a zwolennicy obu rozwiązań zażarcie opluwają się jadem na przeróżnej maści forach internetowych, czy serwisach społecznościowych. Brodząc w tej brei nieskrywanych uprzejmości i wzajemnego poszanowania nie sposób nie zauważyć pewnej charakterystycznej cechy, wspólnej dla większości dyskusji - oba fronty dałyby sobie rękę uciąć, że racja stoi po ich stronie.


Nie mam zamiaru polemizować na temat tego, czy czytając poranną gazetę korzystasz ze źródła rzetelnej wiedzy, czy chłoniesz pieczołowicie wybrane skrawki informacji mające wywrzeć na Tobie odpowiednie wrażenie. Nie chcę też rozważać czy oglądanie Faktów w TVN'ie jest oznaką zainteresowania światem, czy umysłowego zniewolenia. Zamiast tego będzie nieco o ludziach i ich zachowaniach, a także o skłonności naszego umysłu do poklepywaniu nas po ramieniu i zapewnianiu, że jesteśmy jedyną oświeconą jednostką na  tym świecie debili.

 
 Oraz o tym dlaczego każdy, kto nie podziela Twoich poglądów jest zmanipulowaną owcą.

Ogromna ilość dyskusji jakim mamy okazję się przysłuchiwać, czy przyglądać, cechuje  się niezwykłym przywiązaniem argumentujących do swoich poglądów. Każdemu zależy na tym, żeby  jak najlepiej zaprezentować swoje racje i przekonać do nich drugą stronę. Problem w tym, że niewiele osób jest w stanie postawić siebie w sytuacji tej właśnie "drugiej strony". Pewne ułomności naszego umysłu zapychają nas w kozi róg, uodporniając na możliwą do wyniesienia z dyskusji wiedzę w zamian zapewniając poczucie komfortu odnajdowane we własnej głupocie. Poznając dokładniej przyczyny naszego błędnego rozumowania o wiele łatwiej oprzeć się pokusie postawienia na swoim za wszelką cenę i skupić się na merytorycznej stronie dyskusji.

Bardzo dobrym przykładem ukierunkowania myśli w "jedyną słuszną" stronę jest nieco tragikomiczna sytuacja jaka wynikła po opublikowaniu wywiadu Dawida Chełmeckiego, kandydata na radnego Jaworzna. Zaczęło się od ocenzurowanej wersji wypowiedzi, do zobaczenia chociażby tutaj. W powszechnej opinii utarła się wizja średnio rozgarniętego chłopaka który, nieświadomy transmisji na żywo, skwitował swoją nieszczególnie wyrachowaną elokwencję soczystym "ja pierdolę, nie wiem". I na przykrej kompromitacji by się skończyło, gdyby nie ten materiał, wyemitowany przez stację TVN. Pomijając dyskusyjne próby załatania pomyłki kandydata hasłami o "szczerości", w oczy (uszy) rzuca się dość znaczna różnica w niesławnej wypowiedzi - pikantne "pierdolenie" pozbawione cenzury okazało się nieco łagodniejszym "ja pieprzę, nie wiem". 

Tego nieomylnym internautom o idealnym słuchu było za wiele - TVN'owi zarzucono celowe złagodzenie  słowa tak, by poprawić wizerunek kandydata. Niczym fala tsunami polski internet został zalany informacjami o kłamliwej telewizji, o dogrywaniu dźwięku w studio, o tym jak rzekomo wyraźnie słychać tę pierwszą, wulgarniejszą wersję. Tworząc komfortowe kółka wzajemnej adoracji, mało kto zdawał się w ogóle zastanowić nad tym, czy aby sam na początku nie został "zmanipulowany" i czy cenzura od początku nie przykrywała właśnie "pieprzenia". Znaleźli się i tacy, co w usta bohatera sensacji wplątywali jeszcze dodatkowe bluzgi, bo przecież jak przekręcili jedno słowo to mogli i więcej. A jak mogli, to na pewno zrobili, a co tam.

 
Ja pierdolę, nie wiem kurwa i chuj.

W kilku dyskusjach padło nawet hasło, że zostaliśmy tak zmanipulowani, że nie ufamy już własnym zmysłom odrzucając pierwotnie usłyszane "pierdolenie". Do teraz w mojej głowie rozbrzmiewa echo po ciężkim uderzeniu tego stwierdzenia w mosiężny dzwon ironii - ten sam bowiem zmysł słuchu ma już nas mamić, i to w połączeniu ze zmysłem wzrokowym, tłocząc do głowy krystalicznie czyste "ja pieprzę" przy każdym odtworzeniu materiału pozbawionego cenzury.

Na pohybel pochopnym ideom o nieomylności naszej percepcji przyszło sprostowanie umieszczone pod jednym z wpisów krytykujących TVN. Autor stwierdził w nim, że znaleziono potwierdzenie u źródła (dziennikarki prowadzącej wywiad), że to "pieprzenie", które słychać wyraźnie w materiale TVN'u, faktycznie było pieprzeniem, przeprosił za dezinformację, po czym sprawa przycichła (w tym miejscu chciałbym też zaznaczyć że, choć moje zdanie w tej kwestii jest nietrudne do odgadniecia, nie chcę zajmować pozycji w sporze nad magiczną przemianą słów, a sprawa ta jest jedynie pośrednio związana z tematem wpisu). 

Patrząc na całą sytuację po opadnięciu kurzu nie mogę przestać zadziwiać się niesamowitą skłonnością ludzi do trzymania przy swoim, choćbyśmy mieli dowody na własną omylność zaserwowane na złotym talerzu prosto pod nosem. Bardzo łatwo popaść jest w pułapkę myślenia o sobie w kategoriach tego całkowicie niezależnego i nieomylnego, w stu procentach obiektywnie oceniającego sytuację. Prawda niestety wali nas z siłą kilkudziesięciu kiloton, gdy postaramy się obiektywnie spojrzeć na własne, niegdyś omylne poglądy na wybrane tematy (swoją drogą, jeżeli patrząc kilka lat wstecz nie jesteś w stanie przywołać żadnej kwestii w której się myliłeś i zmieniłeś zdanie możesz mieć dość poważny problem). Ku naszemu nieszczęściu nasz umysł uzbrojony jest w cały szereg niepoprawnych skrótów myślowych i wilczych dołów logiki, w które wpadamy raz po raz.

Jedną z tych bardziej oczywistych pułapek jest najzwyklejsza duma. Kierując się niezbyt zdrową ideą wygranych i przegranych w dyskusji, wielu z nas najzwyczajniej w świecie nie chce wypaść jako ta głupsza strona. A już możemy być niemal pewni, że widmo dumy dopadnie nas w momencie gdy dyskutujemy z kimś kogo nie lubimy bądź podczas dyskusji zostaliśmy obrażeni ze względu na głoszone tezy. Dlatego, choć nieraz bardzo kuszące, nazywanie kogoś ćwierćinteligentem dlatego, że swoimi wywodami zaprzecza podstawowym prawom logiki czy fizyki nie jest najlepszą taktyką, jeżeli staramy się jakkolwiek do niego dotrzeć z naszymi poglądami. Co innego oczywiście gdy cała dyskusja odbywa się jakoby pod publikę, co wbrew pozorom jest dość praktycznym rozwiązaniem. O wiele łatwiej będzie nam przekonać dziesięciu biernych obserwatorów sprzeczki niż jedną "aktywną" osobę - nie wyrazili oni swojej opinii w temacie, więc nie muszą przed nikim przyznawać się do  ewentualnych błędów. Oczywiście postępując w ten sposób bardzo łatwo przerodzić dyskusję w kłótnię czy prostacką wojnę na inwektywy, co nie jest szczególnie mile widziane, nawet jeżeli dowiedziemy wyższości swoich argumentów.

Mówiłem, że Pluton nigdy nie powinien być planetą!

Odmienną przesłoną dla obiektywnej oceny jest nasza skłonność do faworyzowania pozycji domyślnej czy inaczej trzymania się pierwszego źródła. Taki rodzaj zachowania bardzo przejrzyście omówił Dan Ariely w swoim wystąpieniu dla TED. Interesuje nas niespełna dwuminutowy fragment 9:18 - 11:09 (można włączyć polskie napisy). Omówiony eksperyment pokazuje w jaki sposób opcja, która została nam przedstawiona jako pierwsza wpływa na podejmowane przez nas decyzje. Ma to zastosowanie również w kwestii wyborów mniej namacalnych, takich jak opowiadanie się po konkretniej stronie sporu. Za każdym razem, gdy przychodzi nam zakwestionować własne poglądy musimy założyć, że popełniliśmy błąd uznając je za wartościowe czy prawdziwe. Dopiero, gdy tego dokonamy możemy spojrzeć na przedstawione nam argumenty i ewentualnie zmienić zdanie. Problematyczna może okazać się jednak sytuacja, w której ktoś skutecznie przekonał nas do porzucenia dotychczasowych przekonań jednak jego wersja również nie jest przekonywująca. W takiej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby pozostawienie tematu w "szarej strefie", bez zajmowania pozycji do czasu znalezienia odpowiadającej nam opcji - jednak bardzo często ludzie bez  wyrobionego zdania na określony temat błędnie uznawani są za mniej zdolnych do samodzielnego myślenia bądź niezdecydowanych i przez to podatnych na manipulację. Dla poczucia komfortu wracamy więc do wyjściowych, "naszych" założeń, pomimo braku przekonania o ich słuszności.

Istnieje jeszcze wiele dziur i błędów w naszym rozumowaniu bądź podejściu do dyskusji i odkrywaniu zarówno prawdy jak i "prawdy". Jakkolwiek chciałbym nieco szerzej omówić temat, jest on zbyt rozległy, by ciągnąć go w tym tekście. Trzymając się więc zasady, że lepsza odrobina niedosytu niż przesyt treścią, jestem zmuszony uciąć w tym miejscu a bardziej szczegółowej analizy dokonam przy okazji następnego wpisu. Póki co warto pamiętać, że procesy myślowe nie są wolne od powtarzających się  błędnych założeń i czasem warto zastanowić się skąd bierze się nasze przekonanie o słuszności swoich racji. Podłoże merytoryczne bardzo łatwo można podkopać tym emocjonalnym, równie łatwo też wpaść do jednego z licznych dołków intelektualnych - i dopiero zdanie sobie sprawy z tego faktu pozwoli nam wyjść na powierzchnię i spojrzeć na temat świeżym okiem.

tash


13 komentarzy:

  1. Blog ciekawie się zapowiada. A odnośnie tematu wpisu: jeżeli ktoś próbuje mnie do czegoś przekonać to moja świadomość broni się przed tym wszystkimi siłami. Tylko dla tego, że zawsze uważałem się za tego oświeconego w stadzie baranów. Aż stach mnie bierze kiedy pomyślę jak często byłem "betonem", który był w całkowitym błedzie, ale jak idiota trzymał się swojego. Jedynie delikatne sugestie po których sam zaczynałem się zastanawiać nad danym tematem mogły zmienić moje zdanie, gdyż wszystkie próby "bezpośredniego" przekonania mnie odbierałem jako atak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikogo nie dziwi to, ze trójka w obrazku przy newsie, jest wyżej niż dziewiątka? Przecież to oburzające :/

    OdpowiedzUsuń
  3. @up: Dwójka jest też wyżej niż dziesiątka. Morał z tego taki, że cały zegarek nie jest prosto, lecz po lekkim kątem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie zegarki to chyba tylko u WAs w lublinie produkuja

    OdpowiedzUsuń
  5. A Tash nie jest przypadkiem z Elbląga?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem o czym będziesz mógł przeczytać na facebooku jak skończę działy "Kontakt" i "O mnie" :) Niestety aktualnie mam taki młyn na uczelni, że i z kolejnym wpisem zejdzie mi pewno do czwartku.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Prawda niestety wali nas z mocą kilkudziesięciu kiloton"
    Jednostką mocy nie są (kilo)tony :D

    Ustaw sobie podkreślanie linków, albo jakiś inniejszy od tekstowego kolor, bo trzeba się domyślać czy tam jest sens najeżdżać, czy nie ;)

    A poza tym miało być o manipulacji, a było o problemach z dyskutowaniem :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę popłynąłem wiem, ale jak już zdałem sobie sprawę to nie było sensu całości przeredagowywać, trudno się mówi :) Moc poprawiona na siłę, mój błąd.

    A już na dniach update, trochę spóźniony, a w okolicach 16-17. stycznia stronka powinna być dostępna pod domeną samemadrerzeczy.pl .

    OdpowiedzUsuń
  9. Same mądre rzeczy.

    A i miało być o manipulacji i o niej było :P No i tony nie są też jednostką siły :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Za to kilotony już tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Największym manipulatorem jest nasz umysł, który, kierowany pragnieniem chęci odczuwania ciągłej przyjemności, nieżle potrafi namieszać nam w głowie. A ponieważ tak dzieje się w umyśle każdego człowieka, nie może dziwić, że inne umysły też chcą nami zawładnąć. Czy można się od tego uwolnić? Można, problem polega na tym, że nie chcemy widzieć siebie takimi, jakimi jesteśmy na prawdę. Ile osób chce na siebie popatrzeć "z dystansu" jak na obcą, inną osobę? Kto spróbuje ten zobaczy cuda, jakie wyczynia "wbrew naszej woli" nasz osobisty umysł (sformułowanie napisane w cudzysłowiu, ponieważ nieświadomie pragniemy wszystkich sobie podporządkować). Zastanówmy się szczerze, czy naprawdę nie chcemy, aby inni tylko nam służyli, abyśmy tylko my mieli zawsze rację, abyśmy byli najmądrzejsi, i wszystkie naj jakie macie ochotę wymyśleć? Jaki z tego wniosek? homo - kłamczuch - manipulant - zmanipulowany przez własny umysł!

    OdpowiedzUsuń
  12. 39 year old Graphic Designer Travus Cameli, hailing from Le Gardeur enjoys watching movies like "Corrina, Corrina" and Computer programming. Took a trip to Teide National Park and drives a De Dion, Bouton et Trépardoux Dos-à-Dos Steam Runabout "La Marquise". kliknij w link teraz

    OdpowiedzUsuń